23 grudnia 2014

17. Granica.


" Kiedyś znałem definicję miłości
- dzisiaj myślę, że to ból 
albo nie ma takiej opcji w życiu.."
~ Yappe.





Martwa cisza, wszystko to co można było doświadczyć tego ranka. Unoszący się dym papierosa, walka - uczuć i honoru. Zniknął nad ranem kiedy jeszcze spała, wpuściła go do swego małego świata, błąd. Pokazała największy skarb - dom, którego tak pragnął. Spal z nią? Czy może z biurem informacji na temat tej posesji.Próby pozbierania myśli, zahamowania łez i strach - przed popełnieniem kolejnego błędu. Podjęła decyzję, nie potrzebuje go, miał swój czas. Toaleta zajęła jej pięć minut.. 
  Bez namysłu, zbiegła do garażu. Dotknęła swego dziecka, kochanka i miłości. Piękny zielony lakier, dwa małe zadrapania po pamiętnych upadkach. Wspomnienia, przez które dała się ponieść. Blizny wyryte w pamięci. "Pierwsza minuta może być ostatnią.."- zanuciła. Uśmiechnęła się w dość charakterystyczny sposób dla jej osoby. Chwyciła kask, obejrzała każdy szczegół budynku w oknie stała Hinata- trzymała kubek z gorącym napojem i z czułością gładziła brzuch. Prowadząc motor ku jezdni, straciła oddech i odcięła się od codzienności.

Warkot silnika i adrenalina - ukojenie.

Zakręt i piasek na jezdni - strach i podniecenie.

Dwieście na liczniku - ekstaza.

Małe dziecko wybiegające na jezdnie - pisk opon i poczucie winy.

Ciemność -  krok ku granicy. 

"Podejmujesz wybór, ponosisz konsekwencje.." zabrzmiała muzyka z odtwarzacza. Krzyk matki, szloch dziecka. Nienawiść wylewająca się z oczu przechodniów, sygnał karetki. 


~*~


  Jest dziewiąta trzydzieści, wsłuchuje się w rytm swych kroków. Kolejna próba walki z uczuciem, potężnym i prawdziwym. Potrzeba wsparcia, prośby do sił wyższych - nic nie działa. Huk, krzyk, wypadek. Przyśpiesza marsz, biegnie. Zielone plastiki, wbite w drzewo, czarny kask leżący obok, kąpiący się w kałuży krwi. Ratownicy, nosze i czarny worek - zwłoki. Podnosi białą mp3, wkłada słuchawki "..odszedł ktoś bliski, musisz się z tym pogodzić..". 
  W umyśle składa sobie wszystko w jedną spójną całość, łączy fakty. Upada na kolana, otwiera oczy na prawdę. Młody ratownik próbuje udzielić mu pomocy, zostaje napadnięty. Ból miesza się ze łzami - szaleństwo. Agresja, furia wylewająca się z każdego ciosu. Policja i zimny metal oplatający skórę, dreszcze. Radiowóz i pustka, nienawiść.
- Co z nią?
- Z kim?
- Jasna cholera..
- Z kim?
- Dziewczyna od ścigacza.
- Nie. To mężczyzna, dziewczyna jest w szpitalu.
- Sakura ty cholerna idiotko.- wyszeptał.


~*~


  Przyjemne ciepło. Woda? Tak, to woda. Dziewczyna leżąca w wodzie a, może krwi? Zdecydowanie to krew. Przerażająca ciemność i wrażenie spadania towarzyszące każdemu oddechowi. Sklejone oczy, bezsilność. Każda kolejna sekunda dłużąca się niczym wiek, brak stabilności i poczucia czasu. Głos - niski, męski głos. Beznadziejny krzyk i ból z każdą próbą wywołania wspomnień. Wrażenie ciągłej bliskości mężczyzny nawołującego "Sakura". Walka o przekroczenie granicy mroku i światła.

~*~

- Przykro nam panie Uchiha, to zbyt długo trwa. Funkcje życiowe panny Haruno zanikają, śpiączka trwa zbyt długo. Dzisiaj o piętnastej zostanie odłączona od aparatury trzymającej jej przy życiu. Przykro mi.
- Tobie jest przykro?! Wracaj tutaj i jej pomóż! Miało być lepiej, a to już dwa lata. Pokryję wszelkie koszty! 
- Panie Uchiha tu nie chodzi o koszta leczenia, pacjentka nie rokuje poprawy. Czas się pożegnać, jest godzina czternasta za godzinę zostanie odłączona.
- Błagam, nie zbierajcie mi jej...- szept.
Tupot obcasów i zapach tanich perfum, jedna z pielęgniarek przybiegła z jakąś nagłą sprawą.
- Siódemka się budzi doktorze.
- Panie Uchiha, to pana szczęśliwy dzień. 
Krzyki ludzi w białych kitlach nie dawały rady go uspokoić, biegł potrącając innych odwiedzających. Stanął przed drzwiami sali w której spędzał większość czasu od dwóch długich lat. Drzwi się otwarły kiedy jedna z sióstr opuszczała pomieszczenie, usłyszał jedynie aparaturę i krótkie zdanie.
- Witamy z powrotem panno Haruno.- stanowczy głos.




Od autora: Koniec. 
Krótko, tragicznie. Brak weny na to wszystko, nie oszukujmy się. Mam problemy w szkole, matematyka to zło. Zachciało mi się rozszerzenia ;) Mamy święta. Życzę wam szczęścia, spokoju, spełnienia marzeń i przede wszystkim miłości. Kocham was wszystkich za ten czas spędzony razem. Miałam wzloty i upadki, mimo to byliście ze mną.

Kolejny blog powstanie pod koniec stycznia 2015 roku ;) !
Do usłyszenia! ~
Polly-chan ;)  









Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony