21 września 2014

16. Szalone zmysly




"Na zdjęciach patrzymy w wieczność"








   Szaleństwo. Czy to dobre określenie na stan psychiczny dziewczyny mknącej teraz po mokrym, zimnym asfalcie. Motocykl wydawał z siebie głośne jęki przy każdym przyspieszeniu, emocjonalna sinusoida szalała coraz intensywniej. Miliony pytań ryły tunele w jej umyśle, po to aby zaraz o nich starała się zapomnieć. Zatrzymała się przed domem. Z jej ust wydobyło się głośne westchnienie.W uszach huczał wiatr i jego głos, wywołujący szeroką gamę uczuć. Zawsze była słaba, mała, bezbronna i płaczliwa.
  Nienawidziła się za to, każda chwila spędzona z przyjaciółmi dawała jej odwagę. Ale teraz co ma powiedzieć znajomym? "Ludzie pomocy, kiedy widzę Sasuke to serce robi mi bolesnego fikołka i kretyńsko przypomina każdą chwilę miłosnych uniesień." Wyobraziła sobie reakcję Hinaty na taką wiadomość, westchnęła. Właśnie, co z granatowłosą? Zielonooka kobieta wprowadziła niezgrabnie pojazd i ruszyła po krętych schodach, po chwili przeklęła głośno swoją pamięć. Zawróciła,  zamknęła drzwi garażowe i znów wspięła się po długiej spirali stopni. Nigdy nie lubiła tych schodów, zamontowała je tu ze względu na ich prezencję. Pasowały do wyobrażenia wnętrza garażu, jak się okazało zupełnie innego niż planowała.
  W głowie skanowała postać bruneta, zaciskał nerwowo pięści. Mimo złości nadal się uśmiechał to nie zwiastowało niczego dobrego. Spojrzała na swoje ubranie, tak jak podejrzewała ; błoto splamiło spodnie dość okazale. Przeklęła siarczyście kolejny raz tego feralnego dnia. Jej twarz wyrażała zmęczenie i zażenowanie. Wszytko czego chciała od życia w tym momencie? Łóżko, ciepły koc i sen. Weszła do kuchni, włożyła kubki do zmywarki. Warknęła jakieś niezrozumiałe słowo do urządzenia kiedy zorientowała się, że jest pełne. Włączyła automat i sięgnęła po sok pomarańczowy. Skoro dzień jest ciężki to czemu sok miałby nie sfermentować? Szybko wypluła pomarańczową ciecz, wyrzuciła karton i przepłukała usta. Miała dość, usiadła na blat. Przetarła twarz dłonią i zanurzyła się w zamyśle. O czym, a raczej o kim myślała, to do przewidzenia. Spojrzała na ścianę, fotografie przypominały chłopca. Dzisiaj poznała go jako mężczyznę, dojrzałego i pewnego siebie. Musiała przyznać, nic się nie zmienił. Budowa idealna niczym u greckiego boga. Oczy przepełnione tajemniczością i czymś czego nigdy w nich nie widziała. Lekko wzdrygnęła się, usta ukazujące grymas, zacisnęły się.
  Podciągnęła swe obolałe ciało i klapnęła na podłogę. Czemu miała w tym momencie nie zrobić sobie krzywdy? Pecha ciąg dalszy, zeskakując otarła plecy. Warknęła kilka brutalnych słów w kierunku mebla i powolnym krokiem ruszyła do sypialni, rzucając ubrania w kąt opadła bez sił. Spała niczym niemowlę, czasem cicho pochrapując.
   Obudził ją jej własny kaszel, przekręciła się na drugi bok. Do jej uszu doszedł charakterystyczny szum, szum silnika. Podeszła do okna, drgnęła, odsunęła się od szyby, usiadła. Nerwowo rzuciła się  w wir poszukiwań paczki papierosów. Niestety zostały w kurtce, zbiegła do garażu. Po odzyskaniu swojego skarbu, okazało się, że pali stanowczo za dużo. W opakowaniu znajdował się jeden papieros. Odpaliła go, ubrała kurtkę, poprawiła włosy i przetarła twarz dłonią. Otworzyła drzwi od garażu, powoli ruszyła w ich stronę, pierwsze co ujrzała to ciemność, później było niebo i gwiazdy. Wiedziała kto stoi przed jej domem. Czy ten człowiek nie śpi po nocach? Może to wampir lub inne nieszczęście? Zwątpiła w swój tok myślenia. Kilka kroków ją dzieliło od rogu domu i motocyklisty. Jęknęła, kiedy jej noga wykrzywiła się poprzez dołek w ziemi. Spaliła swoją pozycję, teraz już musiała wyjść.
   Kolejny raz zaciągnęła się papierosem, razem z wypuszczanym dymem ulatywały emocje ogarniające ciało dziewczyny. Skala irytacji przekroczyła wszelkie normy tej nocy. Wiedziała, że miłość bywa uczuciem niebezpiecznym, że może grozić kalectwem; szaleństwem czy skręconym karkiem. Ale wątpiła, że kiedykolwiek wpadnie w te sidła. Chciała się wyleczyć z tej choroby, przechodziła już różne terapie po jego odejściu a kiedy ona sobie radzi on wraca. Bezczelnie pojawia się w poukładanym życiu Haruno i niszczy cały ład. W tym momencie postanowiła zrezygnować z dobrego wychowania i obowiązującej ją kultury. Romantyczne marzenia o brunecie, zachodzie słońca, małym domku na wsi i dzieciach ganiających się po podwórku stanęły w ruinach. Szła, emanując złością i pogardą do osoby, którą darzyła niegdyś najpiękniejszym z  uczuć; miłością. Ale ona wiedziała, że od miłości do nienawiści tylko jeden krok. Krok, który wykonał Uchiha. Zostawił, porzucił bez słowa, pożegnania.
   Stanęli oko w oko. Drżała, nie z wrażenia czy złości, a z zimna, które ogarnęło drobne ciało. Powodowało dreszcze i drżenie. Stali w milczeniu, emocje powoli opadały. Byli na szczycie góry, bólu i straconych nadziei.
- Czego tu szukasz? Uchiha, daj mi święty spokój.-  zapadła cisza, którą przerywał raz po raz lekki wiatr.
Sasuke wyrzucił niedopałek, zdeptał go i ruszył. Zatrzymał się na przeciwko kobiety, spojrzał głęboko w jej oczy. Uśmiechnął się w ten sposób, który ją najbardziej urzekał. Przeczesał krótkie, różowe włosy dłonią. Placem zwiedził prawy policzek i zbliżył swą twarz. W oczach bruneta odbijały się gwiazdy, niebo zawarte w tęczówkach chłopaka uwiodło różowowłosą na nowo.
- Szukam tu Ciebie wariatko. Chce odkupić ten dom, chce dostać ciebie i dom.- wyszeptał, drażniąc usta dziewczyny swym gorącym oddechem. - O ile ty nadal kochasz takiego dupka jak ja?- odsunął się z chytrym uśmieszkiem. Twarz Sakury wyrażała błogość, uniesienie gdzieś  poza granice tego świata. Usta lekko rozchylone, przygotowane to pocałunku i dwie rozmarzone, zielone kule. Zaśmiał się głośno.
- Jeszcze kilkanaście minut temu chciałaś wydrapać mi oczy kobieto. Teraz stoisz przede mną gotowa na każdy akt miłości z mojej strony. Haruno jesteś wariatką.
- Ciągnie swój do swego co Uchiha?- zakpiła.
- Zamilcz.
Przyciągnął dziewczynę do siebie i ucałował delikatne i malinowe wargi. Delektował się tym smakiem, tak wyjątkowym i niespotykanym.
- Tęskniłeś?
- Nie.- zimny, pewny ton.
Nadzieja prysła, odepchnęła swą na nowo poznaną miłość. Oczy zawilgotniały i zapiekły prosząc o uwolnienie słonych potoków łez, noc dobrze ukryła emocje i rozdarcie duszy. Odwróciła się i spojrzała na kochanka przez ramię, ostatni raz tej nocy.
- Dom jest mój, ja też należę już do innego.- warczała niczym rozwścieczony zwierz.
- Kłamiesz.- opanowany i chłodny, chwycił podbródek Sakury i spojrzał na jej delikatną twarz.- Nigdy nie potrafiłaś kłamać Cherry.
- Nie mów tak do mnie! - wrzasnęła. Podniosła dłoń w amoku i wymierzyła jeden z silniejszych ciosów. Pod okiem mężczyzny pojawiło się fioletowo-czerwone przebarwienie.- Cherry, tak mówią do mnie przyjaciele. Ty- wskazała placem- jesteś nikim w mojej ocenie.
Złapał jej rękę, popchnął dziewczynę na ścianę domu i przywarł swym ciałem. Pocałował namiętnie, oddawała każdy pocałunek. Alter ego krzyczało z radości, umysł próbował samobójstwa a ciało? Pragnęły tylko i wyłącznie bliskości. Nie licząc się z kacem moralnym dnia następnego oddała się kochankowi. Przeżyła kolejne chwile uniesienia z tym oto człowiekiem. Brutalne, namiętne i porywcze momenty swego życia zawdzięczała zawsze tej istocie ludzkiej. Kiedy oplotła nogami jego biodra, on sformował jedno konkretne zdanie.
- Należysz do mnie, tylko do mnie.- ugryzł jej szyję, tworząc ogromną malinkę.- Powiedz do kogo należysz?!
- Do ciebie Uchiha Ty cholerny dupku! - głośny jęk wydobył się z jej krtani.
   Zza szklanej, gładkiej powierzchni poczynania pary obserwowała białooka z uśmiechem na twarzy i łzami na policzkach. Zasłoniła okno i pogładziła swój brzuch. Życzyła przyjaciółce szczęścia, zasługiwała na nie. Wyciągnęła kartkę z biurka i zaczęła pisać list do ojca dziecka, które nosi w swym łonie. Postanowiła go uświadomić o powrocie skreślonego przyjaciela. Napisać o obawach, które nosi w sercu i miłości zarazem. Wyjść na prostą, nie pozostać w zaplątaniu emocjonalnym jak młoda Haruno. Po godzinie usłyszała trzaśnięcie drzwi i tupot stóp, pary stóp. Śmiech i kłótnie i ponowne salwy rozbawienia. Skrzypnięcie łoża w pokoju Sakury i cisza. Niepokojąca i pozwalająca myśleć, najgorsze było pozostawanie sam na sam z swoim pobudzonym mózgiem.






Od autorki: Krótko? Wiem. Czemu? Już się tłumaczę;

1. Jestem chora.
2. Chodzę do szkoły (codziennie 9 godz.)
3. Przemęczenie.
4. Natłok nauki.
5. Brak weny na to opowiadanie :)
6.To opowiadanie zbliża się ku końcowi (smuteczek)

Wiem, że ostatnio moje rozdziały są kiepskie ale mimo wszystko jesteście przy mnie. Dziękuję :):* Pozdrawiam was wszystkich, czytających, komentujących i nawet tych hejtujących, bo skoro hejtujecie to znaczy, że czytacie to moje "gówno" :*










7 komentarzy:

  1. Chyba trzeba komuś nakopać za mówienie, że "ostatnio moje rozdziały są kiepskie"... Nie no dobra zlituje się bo chora jesteś :p mi się bardzo podoba a fakt że jest krótki omine (wiem co to brak weny) Zbliża się do konca? I co ja będę czytać? Gniewam się :p (ale i tak tu wrócę) wracaj do zdrowia :) pozdrawiam i życzę mnustwo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy mam cię chwalić czy ochrzanić!
    Chciałaś mnie zamordować?!
    Czytam sobie czytam i jem słonecznik, a tu zbliża się koniec i takie zdanie:
    "- Tęskniłeś?
    - Nie "
    Słonecznik stanął mi okoniem w gardle, zakrztusiłam się, łzy mi lecą i nie mogę się wykaszleć! Dusze się!
    O Boże już mi lepiej!
    Wspaniłay rozdział, jeśli byś jeszcze raz chciała rozdzielić to ostrzegam, że bym Cię udupiła!
    No wreszcie wszystko się układa. :D
    Ja czekam na Naruciaka! :D
    No, to ja już kończę i idę lulu! Też jestem na okrągło zmęczona. Umrę z braku snu!
    Pozdrawiam Paulina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ich jeszcze tu pomęczę zastanawiam się czy pojawi się happy end :D Zobaczymy ^^
      Pozdrawiam ;3

      Usuń
  3. Jaki przystojniacki ten Sasuke <3 (obrazek :D ) proszę, cię, tylko nie... tylko nie mów mi, że zakończenie jest smutne, bo... uduszę :D

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony