22 sierpnia 2014

15.Zmiany.




"Wewnątrz niej szalał demon. Nie spodziewała się, że zdołał urosnąć do takich rozmiarów."-Mrs. Pe







     Niebo tego dnia było szare,ptaki ucichły a wiatr nie dawał oznak istnienia.Krople deszczu cicho stukotały o wszystkie napotkane przeszkody. Jedną z nich był mężczyzna o zadziwiająco czarnych oczach i włosach.Noc spędził u dziewczyny,którą zna już od jakiegoś czasu.Rozmawiali,pili i nawet śmiali się.Był skołowany,deszcz pomagał wyciszyć myśli i wewnętrzny głos mówiący "Daj jej spokój". On już znał zakończenie tej historii.Rano odczytał krótką wiadomość.Nadawcą był nikt inny jak Madara.O treści krótkiej i dosadnej.

"Zostaniesz ukarany i Twoja różowa też.Godzina 14.00. Bądź gotowy do wyjazdu,papiery zostaną wysłane za tydzień a Ty wyjeżdżasz jeszcze dzisiaj.Nowa szkoła czeka.Nie masz wyboru Sasuke to ja trzymam rękę na pieniądzach i dobrze ci radzę słuchaj moich poleceń."

      Motocykl zostawił pod blokiem zielonookiej.Wyszedł bez słowa,pożegnania czy karteczki z jakąkolwiek informacją. Szedł przed siebie z nienawiścią wyrytą na twarzy.Chciał krzyczeć,najgłośniej na świecie.Wuj odbiera mu wszystko co stworzył tutaj. Sakura,Naruto i jego "szefostwo" to już przeszłość.Nogi niosły go w jedno dobrze znane miejsce. W którym ożywało wiele wspomnień,teraz dołączyło jedno szczęśliwe. Wyglądało ono zwyczajnie,wiatr rozwiewający włosy dziewczyny.W tle stał motocykl a po jej policzkach spływały krople deszczu.Rumiane policzki w których widoczne były małe dołeczki.Malutki nosek charakterystycznie zmarszczony przy każdym uśmiechu.Średniej długości różowe włosy,pachnące pomarańczami.Uchiha westchnął,kroczył wzdłuż jezdni.Oddałby wiele aby znów zatopić się w soczystych ustach Cherry. Smak malin ciągle gościł w jego kubkach smakowych.Rozległo się donośne wycie klaksonu samochodowego.Odskoczył w porę z przed maski pędzącego samochodu.Nie zrobiło to na nim wrażenia.Opuszkami palców przeczesał swe włosy i ruszył dalej,jego wzrokowi ukazał się znajomy klif. Stanął nad nim z mieszanymi uczuciami.Ból mieszał się ze szczęściem.Stawał się coraz bardziej rozdarty.Kopnął kamień po czym śledząc jego trasę ciężko odetchnął.
-Cholera.-zacisnął pięść.
   Uniósł swe brwi i przejechał otwartą dłonią po twarzy.Odwrócił się napięcie i spełnił nakaz wujka.Odszedł bez słowa.Stanął twarzą w twarz z nieznanym i przeraził się. Coś kazało mu zostać i chronić bliskich ale druga połowa mówiła stanowczo"Wyjedź".Poszedł na łatwiznę,skapitulował i znikł niczym tchórz. Wyciągnął telefon i wykonał połączenie.Po piętnastu minutach zjawiła się żółta taksówka. Brunet zniknął w odjeżdżającym aucie. Ciało pozostało lecz duch wędrował gdzieś daleko,nastała faza akceptacji.



~*~



  Powoli,niczym żółw otworzyła oczy.Przeciągnęła się przypominając kota na gorącym,wiosennym dachu.Skrzywiła się kiedy dotarło do niej,że w pokoju znajduje się tylko ona i duszne powietrze. Wstała i otworzyła okno na oścież.Nie interesował jej deszcz.Pod klatką zauważyła pojazd Uchihy co ją zdziwiło.
-"Może się zepsuł?"-pomyślała i usiadła na mokrym już parapecie.
Dziewczynie towarzyszyło dziwne uczucie.Miała wrażenie ,że straciła coś ważnego na zawsze.Potrząsnęła głową i rozkoszowała się zimnem ogarniającym jej ciało.W pokoju unosił się słaby zapach perfum Sasuke.Maiła ochotę zamknąć je w buteleczce i w razie potrzeby ją otwierać.
   Uśmiechnęła się do swych myśli.Wróciła do łóżka po czym usłyszała charakterystyczny dzwonek.Oznaczał on tylko jedno; SMS.Nadawcą był nikt inny jak zabójczo przystojny brunet.Miała nadzieję,że sumiennie wytłumaczy swoją nieobecność lecz po odczytaniu zawartości.Opadła z jakikolwiek sił,nadziei i głośno przeklęła.Wybiegła z małego pomieszczenia po czym przystanęła wpatrując się tępo w ekran.

"Sakura,wyjeżdżam. Kiedyś wrócę,przekaż to Naruto."


   Lazurowe tęczówki Naruto spoczęły na wyprowadzonej z równowagi dziewczynie.Podeszła do niego i rzuciła telefon w jego ręce.To co przeczytał nie podobało mu się w żadnym wypadku.
-Nie martw się,ten idiota zawsze spada na cztery łapy Sakura.-wyszeptał obejmując delikatną kobietę.-Zapomnisz o nim.-wyszeptał.
-Wiem.-wbiła brodę w ramię Uzumakiego zamykając przy tym zamglone oczy.



~*~




  Mijały dni,miesiące a później lata.Sakura żyła pełnią życia była cudowną kobietą,uczennicą i przyjaciółką.Czas podobno leczył rany wielu,lecz nie jej. Pustka po denerwującym namiętnym praktycznie nieznajomym została i ryła coraz większe tunele w jej duszy.Od kilkunastu dni planowała budowę domu,stać ją było dzięki wygranej w "grze". Kupiła zdrapkę po czym ją puściła w obieg dla zabawy.Okazało się,że wygrała 3 miliony dolarów.Po długim namyśle wybrała miejsce na budowę. Spokojne,ciche i oddalone od miasta. Klif na którym spojrzała śmierci w oczy,właśnie tu wszystko się zaczęło.Jedynie tutaj czuła się bezpieczna.Zawsze chciała podjąć studia medyczne ale życie pokazało jej,że się nie nadaje do spełnienia tego marzenia.Zbyt słaba i miękka.Fizycznie przypominała grecką bogini lecz psychicznie była zniszczona i sflaczała.
     Każdego dnia odwiedzała swój przyszły dom. Oglądała jego fundamenty aż po 4 miesiącach stanął piękny i niczym z marzeń .( Klik ) Promienie słońca ogrzewały go całymi dniami a w nocy w salonie można było ujrzeć wielki kawał nieba. W budynku znajdowały się trzy sypialnie,wielka kuchnia i cztery łazienki. Pokój różowowłosej był urządzony przytulnie i praktycznie.Duże łoże,kilka szafek i foteli.Białe ściany i sufit.( Klik
     Kiedy tylko wprowadziła się do domu prosto z drzwi wbiegła do sypialni  po czym rzuciła się na pościel o zapachu wiśni.Z starego mieszkania zabrała ze sobą jedynie zdjęcia i koc,którym okryta była ostatniej nocy z Sasuke. Mocno wtuliła się w materiał,już dawno nie miał tego zniewalającego zapachu.Mimo to był magiczny i przypominał jego ramiona. Lekkie przeziębienie dawało o sobie znać,katar i ból głowy był nieznośny.Na dworze panował już mrok,niebo okryły ciemne chmury.Nadeszła jesień a razem z nią długie wieczory spędzone na kanapie z książką i gorącą herbatą.Praca mogła poczekać,teraz była tłumaczem. Mało płatne zajęcie ale wystarcza na życie. Z wygranej niewiele zostało. A podatków nie ubywało,nikt nie pytał jak się czuje i czy jest szczęśliwa.Hinata i Naruto zamieszkali razem jakiś rok po wyjeździe bruneta,młoda Hyuga oczekuje dziecka.Niestety ciąża jest zagrożona. Stres związany z problemami prawnymi Uzumakiego dał o sobie znać. 
    Blondyn i reszta mafii została wyłapana przez policję.Sprawa toczy się miesiącami,niestety nie wygląda dobrze.Niebieskooki ma małe szanse na pozostanie na wolności.Sakurę dobija myśl o dziecku przyjaciela i przyjaciółce widującej ukochanego za kratami więzienia.Wylała wiele łez kiedy dowiedziała się prawdy,że Sasuke także uczestniczył we wszystkim.Jego wuj został skazany i uwięziony.Więźniowie nie przyjęli go zbyt ciepło.Pewnego wieczora w łaźni poderżnięto mu gardło.Miała nadzieję,że trafi na samo dno piekła za wszystkie krzywdy,które wyrządził młodym ludziom.
Przekręciła się na łóżku kolejny raz,oglądając przy typ pokój.Światło padające na ściany nadawało tajemniczy nastrój.Zamrugała kilkakrotnie i przetarła twarz zimną dłonią.Ciało kobiety przeszły charakterystyczne dreszcze.Wstała i ruszając w kierunku drzwi nałożyła stary,szary,rozciągnięty sweter.
     Z letargu wybudził ją hałas.Dochodził on od drzwi wejściowych było to mocne i częste pukanie i szarpanie za klamkę.Głośno przełknęła ślinę.Cicho zeszła do kuchni,chwyciła paralizator i ruszyła.Spojrzała przez wizjer,na schodach stałą przemoczona i zapłakana Hinata.Plącząc się,szybko przekręciła klucz w zamku.Granatowłosa wpadła w ramiona Haruno.
-Sakura..-łkała.-Naruto zostanie uniewinniony.-wychrypiała.-Rozumiesz?-dodała po chwili.
-Ale jak?Przecież jego sytuacja była beznadziejna.Cała wina spoczęła na jego ramionach,przecież podłożył się.-powiedziała na jednym wdechu po czym zamknęła za sobą drzwi.Uniemożliwiając przy tym dalsze dostawanie się chłodu do budynku.Na zewnątrz warunki bez wątpienia nie były najlepsze co tylko zmartwiło posiadaczkę zielonych oczu.-Z resztą co TY tu robisz?Oszalałaś?Wejdź już robię gorącą herbatę.
-Musiałam ci powiedzieć,musiałam.-drżała.
-To skrajna głupota Hinata.-warknęła.
Szybko znalazły się przy stole popijając gorącą herbatę z białych kubków.Na meblu stały kwiaty o dość intensywnym zapachu a obok nich sok z malin.Wszystko wyglądało uroczo i czysto.Na ścianach wisiały obrazy.Przedstawiały one właścicielkę domu z rodziną,przyjaciółmi i starą klasą.Krzesła z dębowego drzewa przedstawiały się bajkowo.Cisze przerwała Sakura odkładając naczynie z cieczą.
-Opowiadaj,co i jak.-zażądała zdenerwowana niewiedzą.
-Sakura wiem niewiele jedyne czego mogę być pewna to wolności tego idioty,podobno jakiś koleś z wpływami wstawił się  za nim prywatnie u sędzi.-stuknęła palcem o kubek.-Podobno to ktoś kogo zna Naruto,ktoś kto zniknął stąd kilka lat temu.Ja myślę,że może to być..-zamilkła.
-Sasuke-wyszeptała.
    Zza okna dobiegło głośne wycie silnika.Różowowłosa podbiega do okna,przy posesji stał czarny ścigacz.Kierowca lustrował budynek z dużą dokładnością.Zgasił maszynę i zsiadł.Ściągnął kask,lecz było zbyt ciemno aby ujrzeć jego oblicze.Szybka przedmiotu chroniącego głowę od uderzeń błyszczała odbijając światło księżyca.Przeczesał włosy i odpalił papierosa,spalił go dość szybko.Wyrzucił niedopałek i założył kask.Przeciągnął się,wsiadł na motocykl i odjechał paląc gumę na asfalcie.
-Hinata-zawołała półszeptem.-To był Sasuke.
-Skąd to wiesz?
-Wrócił.Obiecał,że wróci to Uchiha on zawsze dotrzymuje słowa.-westchnęła.-Zostań na noc,ja muszę coś załatwić.-Zarzuciła na siebie skórzaną kurtkę i posłała przyjaciółce jeden z cieplejszych uśmiechów.Chwyciła klucze i ruszyła do garażu po metalowych,szarych,krętych schodach.
     Znalazła tam czarne BMW M3 i zieloną Hondę.Szybko i pewnie zasiadła na motocyklu,ogromne drzwi otworzyły się.Sakura ruszyła z piskiem opon w dobrze znane sobie miejsce. Jej celem była posiadłość dawnego przyjaciela.Nigdy nie gościła w niej lecz Uzumaki pokazywał ją wielokrotnie.Wiatr rozwiewał różowe kosmyki wystające spod kasku wtapiały się w czerń nocy.Gwiazdy i wielka biała kula oświecały drogę mimo tego jesienna mgła utrudniała trasę.Drogę przecięło jej zwierzę,niebyła pewna co to było.Liczył się jedynie fakt dostrzeżenia tego w odpowiednim momencie.
     Zjechała w małą krętą uliczkę na poboczach rosły krzewy i ciągnęły się długie płoty.Na samym końcu stała posiadłość wielkości lotniska,brama była otwarta.Ściągnęła kask i zeszła z rozgrzanej maszyny.Zaparła się i postawiła sprzęt na stopce.Kiedy zamierzała wejść na posesję jej oczom ukazały się światła jakiegoś pojazdu.Przeklęła siarczyście i czekała.
      Wzrok kobiety utkwił na mężczyźnie,już wiedziała kim jest.Jeszcze kilka kroków i odezwie się ...pięć..trzy..jeden...stanął na wyciągnięcie ręki,drgnęła.Strach i niepewność ogarnęły kruchą istotę.Mężczyzna o budowie greckiego boga i ona;krucha,delikatna i słaba istota.Kiedy usiłował sie pozbyć przedmiotu ciążącego na jego głowie zatrzymała jego ręce.
-Wróciłeś.-stwierdziła zachrypłym głosem.Dobrze wiedziała,że to on pomógł Naruto.Chciała rzucić się w jego ramiona i cieszyć się powrotem,lecz nie potrafiła coś kazało pozostawić dystans.
-Tak.-mruknął bez uczuciowo.-To Twój dom stoi nad klifem?
-Tak.
-Ile chcesz za ten budynek?-oparł się o motor.
Prychnęła i wsiadła na zimny już pojazd,odpaliła silnik i nakręciła.Spojrzała złowrogo na Sasuke przez ramię i uśmiechnęła się do siebie.
-Zapomnij.
Odjechała z piskiem opon ochlapując bruneta błotem i wodą zgromadzoną pod kołami.Mężczyzna strzepał brud z kurtki i butów.Przeklął dzień w którym poznał tą wybuchową i nieprzewidywalną kobietę. Zamyślił się i uśmiechnął. Po głowie latały mu wszelkie wspomnienia związane z liceum i zielonooką pięknością.Żołądek zrobił fikołka a przez ciało przeszły dreszcze.Zdębiał myślał,że wyleczył się z tej słabości do wariatek o różowych włosach.Po jednym spotkaniu powróciły wspomnienia te o których tak bardzo chciał zapomnieć.Postanowił udawać,że nic się nie stało i dalej kontynuować tą nędzną egzystencję.Prychnął na myśl o pustce w jego życiu spowodowanej barkiem dawnych przyjaciół.Lepiej było mu czuć cokolwiek niż nic jak podczas studiów z dala od Konohy.
-Lepiej to ty przypomnij sobie dawne czasy Sakura.-wyszeptał i zacisnął pięści.
Wrócił do miejsca swego zamieszkania,nie świadom pary oczu obserwujących jego sylwetkę.




Od autorki: Nie wiem czy jest dobrze,czy źle;p Mam jedynie nadzieję,że się spodoba wam moi drodzy :*
Mam ostatnio mały problem z pisaniem,pomysłów miliony ale tekstu zero.Cóż..Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)!



                

5 komentarzy:

  1. Po rozdziale wcale nie widać żebyś miała problemy z pisaniem ;) mi się bardzo podoba. Jak Sakura przeczytała sms'a to sobie pomyślałam: cholerny Uchiha czy on zawsze musi ją zostawić? A później jak przyszła do Sakury Hinata to taki 'banan' miałam na twarzy :D na prawdę super :) z niecierpliwością czekam na następny rozdział pozdrawiam i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie widzicie tego problemu ale niestety istnieje ;c Ale bardzo dziękuję <3 !

      Usuń
  2. Zgadzam się z poprzedniczką, ja też nie widzę tych twoich pisarskich problemów po tym rozdziale.
    Tyle akcji *.*
    Rozdział mi się podoba. Oj nawet nie wiesz jak podoba. :p
    Nie mam się nawet do czego przyczepić :p
    Ciekawe w jaki sposób Sasuke będzie chciał przekonać Haruno do sprzedania domu. Oj mam co do tego wizje ^^
    Czekam na następny rozdział, pozdrawiam cieplutko.
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz,że Sasuke potrafi być uparty ^^ heheh ;D
      Mam ciekawy pomysł ^^ Za pisanie się już wzięłam ^^
      Dziękuję za miły komentarz ;* !

      Usuń
  3. Wcinam jak głupia paluszek za paluszkiem i lecę czytać dalej :D muszę wiedzieć, jak to się skończy :D

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony