20 czerwca 2014

9.Smak samotnosci.

Cóż na początku stwierdzam,że rzadziej będę dodawać wpisy
,odwiedza mnie mało osób,nie ma komentarzy..
Nie wiem czy to ja piszę gorzej czy 
nie potrafię was zainteresować :)







"Prawdziwa samotność zaczyna się od chwili, kiedy człowiek nie może już dłużej znieść własnego towarzystwa."



Dni,tygodnie a nawet miesiące mijały bezpowrotnie. Praktycznie nie myślała o nim,ślub Uzumakich odbył się już kawał czasu temu. Cudowny dzień,piękna pogoda,kwitnące kwiaty. Hinata w cudownej białej sukni ,bez ramion ,klasyczny krój wykona z delikatnej satyny.Subtelnie zdobiona na gorsecie.Do tego włosy upięte do góry a po bokach opuszczone. Dodające uroku młodej kobiecie. Tego dnia była bez wątpienie najpiękniejsza,nikt nie dorównywał jej urodą. Nawet łzy szczęścia nie zdołały zniszczyć jej idealnie dopasowanego makijażu. Pierwszy taniec,utwór który mu towarzyszył to "Can you feel the love tonight ". Ta uroczystość była niczym marzenie,tak idealna. Spojrzała w kalendarz ,dokładnie 3 miesiące już spóźnia się jej okres,ma mdłości. Ona już wiedziała co to oznacza. Da radę ,będzie silna i nie przyjmie nikogo pomocy. Pokaże wszystkim,że ta mała bezbronna dziewczynka dorosła i rozkwitła niczym najpiękniejszy kwiat wiśni który kusi swym zapachem i barwą. Dokładnie taka była delikatna,subtelna niczym ta roślina którą symbolizowało jej imię.Nie ma nic złego w opłakiwaniu osób, które odeszły. Żal jest zupełnie naturalnym uczuciem. Jednak świat nie zatrzyma się w reakcji na nasz smutek. Przez to że nadal oddychamy, że to my zostaliśmy w tyle, życie chce nam powiedzieć: „Musisz iść dalej”. Z poziomu ludzkiego nie sposób nam pojąć, dlaczego musimy cierpieć. Nie potrafimy wyeliminować bólu. Życie bez ludzi ,których się kocha ,jest samotnością.Samotność jest przyjemnością dla tych, którzy jej pragną, i męką dla tych, co są do niej zmuszeni.Dziecku, lecz nie człowiekowi dojrzałemu, przystoi pragnąć ponad miarę. A ona nie świadomie swoich czynów pisała jego imię na wszelkich kartach w notesach czy dokumentach .Praca jest świetnym środkiem, aby w cierpieniu znowu postawić nas na nogi a więc pracowała,każde zajęcie było dobre,byle nie siedzieć i nie mieć czasu na myślenie.Najwspanialsze w przyjaźni jest to, że przychodzi ona niezasłużenie i nigdy nie można jej kupić. Nie zasłużyła na Ino i Hinate które każdą wolną chwilę spędzały w jej towarzystwie. Mimo tego,że na świecie pojawiła się już dziewczynka o imieniu Naomi. Białe oczy jak u matki i delikatne blond włosy po ojcu na ocenę reszty jest jeszcze zbyt wcześnie. Chrzestną ma zostać Sakura,którą mała wręcz ubóstwia nigdy nie uroniła łzy w ramionach zielonookiej. Dzięki czemu przyszła matka czuła się pewniej,już tak bardzo jej nie przerażał fakt zaistniałej ciąży. Czas mijał coraz szybciej, a jej było trudno sprostać wyzwaniom,które stawiało przed nią jej własne ciało. Brzuch który rósł w zadziwiająco szybkim tempie,obolałe kostki i biodra. Ciągły głód,humory,zachcianki i ten potężny,niesamowity gniew na Uchihe. Złość nie przeszkadzała jej jednak w śnieniu o nim. Ostatniej nocy był tak blisko różowowłosej,głaskał jej brzuch,zapewniał o miłości i przede wszystkim pokazywał chęć wychowania ich potomka. Obudziła się zalana krystaliczną cieczą torującą dróżki na jej rumianych policzkach,poznała słony smak samotności. Słyszała plotki o sobie "Nie wiadomo kogo to dziecko,podobno poszła z jakimś obcym na imprezie, te młode teraz tak mają". Nie miała zamiaru przejmować się opinią ludzi. Największe przerażenie budziło w niej to,że kilka razy w okolicy swego bloku widziała samego Itachiego. Czuła się obserwowana,ale skoro on wie to czy..ten dupek został uświadomiony o tym,że wkrótce na świat przyjdzie krew z jego krwi? Teraz to nie było ważne,priorytetem jest bezpieczeństwo jej i Toshiego lub Miyo. Nie znała jeszcze płci swego pierworodnego. Imiona wybrała pod impulsem chwili,gdzieś je usłyszała,zapamiętała i spodobały jej się. Naruto był przeciwny wszystkiemu co wymyślała Haruno więc to również mu się nie spodobało. Reszta znajomych nie miała nic przeciwko. Przyjaciele szeptali po kątach także o Sasuke,ich zdaniem powinien wiedzieć sama pani Uzumaki tłumaczyła to dawnej koleżance z ławki jej zdaniem "Czas utracony nigdy się nie wróci. Ale on powinien wiedzieć o czymś takim,mimo tego,że nie zasłużył." W miłości kobiety zawsze dają więcej niż otrzymują. Tym razem nie da mu kolejnej części serca i świata.Zawsze była dobra ale teraz w końcu zaczęła dbać o swoje interesy. Mijały kolejne tygodnie coraz bliżej porodu,ciąża była już zaawansowana 8 miesiąc.Fizycznie była wykończona ale psychicznie, nigdy nie czuła takiego szczęścia i spełnienia. Wyszła z domu z samego rana,kierując się na badania okresowe. Dach szpitala zobaczyła po piętnastu minutach drogi. Kilka kolejnych metrów i stanęła u drzwi wielkiego budynku. Weszła do poczekalni,po chwili została przyjęta. Po upłynięciu godziny,kupowała już witaminy w aptece. Wracała powoli,rozkoszując się chłodem panującym na zewnątrz,grudniowy wiatr był dość przyjemny dla skóry.


Stał na zatłoczonym dworcu,miasto w którym się wychował.W oczy rzuciła mu się kobieta,różowe włosy,długie nogi i..ciąża? Jak to możliwe? Ciekawość wygrała,miał się już nigdy nie wtrącać. Przeklął siarczyście pod nosem ruszając w znanym sobie kierunku,poczeka na nią pod blokiem. Po krótkiej chwili był na miejscu gdzie był zmuszony czekać jeszcze jakieś 10 może 15 minut Szła otulona w kurtkę,wyglądała uroczo kiedy wiatr bawił się jej kosmykami, obcięła włosy,były dużo krótsze niż je pamiętał. Zobaczyła go,wyglądało to tak jakby chciała uciec z jej twarzy można było wyczytać jedynie strach. Przeszła obok niego obojętnie,zimne spojrzenie,drżące usta i niepewność w oczach.
-Sakura-powiedział cicho lecz usłyszała,drgnęła.Serce waliło jak szalone,ręce się trzęsły a zmysły szalały. Nie wiedziała co się z nią dzieje.
-tak?-warknęła,ogarnął ją gniew.
-przepraszam.-Przejechał ręką po jej ramieniu.
-zostaje na stałe,jeśli chcesz to wpadnij kiedyś-westchnął i powoli odszedł.
Powoli weszła po schodach,otworzyła i równie szybko zamknęła za sobą drzwi do mieszkania. Było ono zadbane zupełne przeciwieństwo jej myśli i życia,które stało w tym momencie na głowie. W tym momencie najważniejsze było to,że jej syn dobrze się rozwija i jest zdrowy. Jego ojcem będzie się przejmować po porodzie. Niestety jej plany co do Uchihy nie były przemyślane,każda myśl krążyła już tylko wokół niego.Oczekiwała kolejnego spotkania,nie mogła się doczekać aż się dowie czy załatwił rodzinne porachunki.Co jest z nim nie tak? Kazał zapomnieć i znów powrócił.-już nie wiem co mam robić-szepnęła.
Chwyciła za telefon i wybiła znane sobie cyfry. Jeden sygnał,dwa,trzy.
-Słucham Cię Sakura.
-Naruto,przyjedz proszę.
-będę za 5 minut.
Jak powiedział tak uczynił,no może spóźnił się z 3 minuty. Była w szoku jak tak szybko przedostał się przez miasto. Musiał być gdzieś w pobliżu,czyżby kłótnia z Hinatą? Możliwe odkąd mała nie daje im spać po nocach,chodzą troszkę poirytowani. Ale kto powiedział,że bycie rodzicem będzie łatwe.
Wszedł do małej klitki w której mieszkała.
-Co jest?
-Sasuke..
-czyli nie wydawało mi się..
-wiedziałeś?
-nie,widziałem go przed chwilą stał pod ławką na przeciwko okna Twojej sypialni.
-co on sobie wyobraża?
-nie wiem,nie rozumiem go..
-To Twój przyjaciel..znasz go najlepiej..
-Nie ,to Ty go znałaś najlepiej i jesteś tego w pełni świadoma..
-Naruto?-wyszeptała ,przytulając się do przyjaciela.
-Nie,tym razem to nie kłótnia..wiesz..chciałem powiększyć rodzinę ale za jakiś czas..ale jak zwykle nie utrzymałem tego gada w spodniach.
Wybuchli głośnym śmiechem.
-gratuluję idioto-rozbawiona przetarła oczy z łez.
-proszę cię z jednym nie dajemy rady a dwójka ? Sakurcia-westchnął-zaczynam się bać,pierwszy raz od dawna ale jestem cholernie szczęśliwy w końcu będę miał kolejną perełkę która zbliży mnie i Hinacie,tylko..
-tylko?
-No Sakurcia te jej humory-wyjęczał.
Kolejna fala śmiechu wydobyła się z ich ust.Pogłaskała go po policzku jak małe dziecko,pomyśleć,że kiedyś to ona była jego marzeniem,dziecięcym zauroczeniem tego przystojnego,postawnego mężczyzny.
-Ale chce mi się palić -warknęła.
-tak,tak,tak wiem ględzisz mi o tym od jakichś 7 miesięcy-przekręcił teatralnie oczami.
-Jak myślisz wie?
-chyba się domyśli,każdy by się domyślił
-wiesz ,że czasem jest oporny
-raczej wie kiedy z tobą spał,że się nie zabezpieczył i  że jest w pełni zdrowym facetem który jest w stanie spłodzić dziecko.
-no tak-wymamrotała.-dobra idz już sobie ,kryzys zażegnany,aaa no i jak będziesz szedł napisz mi czy nadal tam stoi.
-Co zamierzasz?
-Czas wyłożyć karty na stół.
Kiwnął głową twierdząco i wyszedł. Po jakichś pięciu minutach usłyszała piknięcie jej telefonu.

"Jest,siedzi na ławce."


Założyła kurtkę,zeszła powoli po schodach. Siedział,zamyślony i wpatrywał się w niebo nawet nie zauważył kiedy usiadła koło niego. Odchrząknęła głośno co nie wywołało żadnej reakcji. Dźgnęła go łokciem między żebra. Spojrzał na nią z furią w oczach,przygotowany do ataku.

-Co ty?
-Siedzę.
-Aha.
-A ty?
-Siedzę.
-Aha.
Spojrzał na pokaźny brzuch i ciężko westchnął.Zapadłą cisza,atmosfera zrobiła się tak gęsta,że można by ją kroić. Nie lubiła takich sytuacji ale nie odezwie się pierwsza ,czuła na sobie te jego czarne oczy.Przeszywał jej ciało szukając informacji.
-Który to miesiąc?
-koniec ósmego.
-Czy..czy to dziecko może by..być
-Jest Twój..-ręką przejechała nerwowo po włosach.
-Syn-wyszeptał.
-Tak..ale nie chce abyś uczestniczył w naszym życiu
-rozumiem
-Ty i Twoja rodzina ,chcę być bezpieczna.
-Będę mógł go czasem widywać-głos mu się łamał.
Spojrzała na niego,to co ujrzała było dla niej chore. Po jego policzku spłynęła krystaliczna łza.Otarła ją delikatnie palcem. Czuł taki sam ból jak ona teraz to widziała,czekał na nią aż wyjdzie. Miał nadzieję,że porozmawiają. Ile by tu czekał?
-Załatwiłeś wszystko?
-Tak.Nie mogłem cię zabrać ze sobą
-wiem
-to byłoby najgorsze co mogłem zrobić.
-wiem ..Ale czemu znów mnie zostawiłeś samą bez słowa.
-bo jestem dupkiem
-tak to też wiem Uchiha
-Idź już ,jest zimno.
-Nie,dopóki się nie dowiem co tam się działo,będziesz ojcem musisz być odpowiedzialny tak?
-Próbuję.
-To mów,jasna cholera jesteś cholernym dupkiem,egoistą myślisz ,że jesteś pępkiem tego świata , tak wiem o tym ale chce aby chociaż moje dziecko było szczęśliwe..Proszę cię zniknij lub udowodnij,że nie ściągniesz tutaj tego całego zła..
Zawiał zimny wiatr ,posypał się śnieg. Zima to piękna pora roku.Wstała z ławki i uczyniła mały krok. Chwyciła jego dłoń i przyłożyła do brzucha.Wstał szybko i przytulił kobietę,rozpłakał się jak mały chłopiec.
-Tak cholernie żałuję ,że to akurat mnie spotkało.  Ta moja rodzinka,że mój syn nigdy nie pozna swoich dziadków. Przynajmniej będzie miał idealną matkę i nieodpowiedzialnego ojca. -szeptał do jej ucha,powodując ciary na jej całym ciele.
-Wejdźmy do środka-westchnęła.-Słabo się czuję.
-za ile masz termin ?
-Za trzy tygodnie.
-Tak szybko go zobaczę ..
Skwitowała to jedynie uśmiechem. Ruszyła w stronę klatki schodowej,nagle poczuła niesamowity ból. To był mocny skurcz,zatrzymała się i złapała za brzuch. Poczuła jak jakaś ciepła ciecz spływa po jej nodze.Nogi ugięły się pod jej ciężarem,opadając widziała już tylko wirujący śnieg i jego twarz. Chwycił ją swymi mocnymi rękami. Odleciała.



Chwycił opadającą kobietę,zaniósł ją do swojego Mercedesa . Ruszył w kierunku najbliższego szpitala. Na jego szczęście ulice były w miarę puste. Z piskiem opon wjechał na parking szpitalny,wbiegł z różowowłosą na rękach do szpitala,gdzie pielęgniarki od razu ją zabrały i kazały ją zarejestrować.
-Poproszę imię i nazwisko pacjentki
-Sakura Haruno
-Urodzona 28 marca?
-Tak
-To nasza pacjentka a pan to?
-ojciec,ojciec dziecka.
-Uchiha Sasuke?
-Tak.
-Dobrze proszę czekać poinformujemy pana o stanie pacjentki i syna.
-Przepraszam czy mogę zobaczyć jej kartę?
-Oczywiście nie pan poczeka..chwilka..oo proszę jest .
Starsza pani podała mu kartę .

       Sakura Haruno
  • Data Urodzenia:28 marzec 1985r
  • Wzrost: 161cm
  • Waga: 45 kg
  • Grupa Krwi: 0



Czytał uważnie każdy szczegół z zapisków wynikało,że jest w pełni zdrowa więc co się stało? Moze to jego wina i nadmiaru emocji. Czuł się winny ,wyciągnął telefon. Zredagował krótki tekst.


"Sakura jest w szpitalu ze mną . Coś się dzieje z naszym synem. Sasuke"

Wysłał to do wielu osób,wiedział,że przyjaciele się nią opiekowali przez cały czas jego nieobecności. Tego mógł być pewien. Po chwili przyszły raporty doręczeń. Siedział tak pod drzwiami już z godzinę kiedy zobaczył burze blond włosów.
-Co jest ?! gdzie ona? jak? przecież byłem u niej było wszystko ok ? coś ty jej zrobił?!-rzuciła się na bruneta wymierzając cios prosto w twarz,czarnooki cofnął się dwa kroki po uderzeniu. Lecz nie oddał mu , nie uniósł się honorem.
-Chyba zaczął się przedwczesny poród,tyle wywnioskowałem. Siedzę tu już godzinę i nikt nic nie mówi ,każą jedynie bezczynnie czekać.
-cholera jasna..
Obaj usieli na krzesłach pod salą. Za jej drzwiami znajdowała się ich dawna przyjaciółka ,koleżanka z klasy i towarzyszka życia.Kolejna godzina,dwie,trzy..Drzwi się otworzyły a za nich dało się usłyszeć krzyk dziecka.
-Gratuluję zdrowego syna,poród odbył się przedwcześnie lecz wszystko jest w porządku parametry dziecka i matki są w normie.-człowiek w białym kitlu uśmiechnął się przyjaźnie-panowie możecie tam wejść w fartuchach ochronnych.
Nie czekali długo,wpadli na salę gdzie leżała różowowłosa a w jej ramionach mały chłopczyk. Sasuke podszedł do szpitalnego łóżka,uklęknął przy nim i ucałował dłoń Sakury.
-Proszę Cię nie strasz mnie już tak nigdy więcej,błagam Sakura-wyszeptał tuląc jej dłoń do policzka.
-Obiecuję.-szepnęła ze łzami w oczach. Tak bardzo bała się,że będzie sama po porodzie ale on tu jest,trzyma tak czule jej dłoń jakby była jedyną na świecie jakby była największym skarbem który ktoś próbuje mu odebrać.Patrzył na nią i na syna z miłością wymalowaną na twarzy. Naruto uśmiechnął się widząc ten obraz,szczęście jego ukochanej przyjaciółki wręcz siostry. Dziecko było cudowne,miało już króciutkie czarne włoski,duże czarne oczka i małe dłonie które mocno trzymały włosy matki. Od chwili w której w sali pojawił się ojciec nie załkał ani razu. Widocznie czuł emocje które ogarniały jego matkę,poczuł bezpieczeństwo i ciepło otaczające go. Zamknął swe piękne smoliste ślepka,zasnął.
-Sasuke dziękuję.
-za co?
-Za niego -wyszeptała całując malca w czoło.- Za mojego małego Heiwe.
Uśmiechnął się na myśl o imieniu chłopca,to powiedzenie było mu dobrze znane i przypominało czasy dzieciństwa,beztroskich figli,rodzinnego ciepła i rodziców. Nie myślał,że kiedyś będzie w stanie tak mocno kogokolwiek pokochać za nic. Oddałby życie za tą dwójkę,swoje i połowy świata.





_________________________________________________




Imię Heiwa -od słowa Heiwa-pokój (ulubione słowo Itachiego Uchihy)

Can you feel the love tonight
Tekst utworu znajdziecie na stronie "Piosenki" :)



7 komentarzy:

  1. Jej... Cudowny rozdział. Na początku chcialo mi sie płakać sama w ciąży. Myślałam ''biedne dziecko bedzie sie wychowywać bez taty'' a tu nagle sie pojawia (i 'banan' na mojej twarzy) na prawdę super czekam na następny rozdział. I nie przejmoj się, że ludzie nie komentują bo to, że nie komentuja nie znaczy, że nie czytają ;-) ja kiedyś mnóstwo blogow przeczytałam nie komentując :p z niecierpliwością czekam na następny rozdział i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro tak , to może dodam coś jutro :) Skoro mam teraz czas na bloga :)

      Usuń
    2. Na pewno przeczytam ;-)

      Usuń
  2. Super rozdział, nie poddawaj się z tym dodawaniem notek. Ja czytam i inni pewnie też, tylko większość społeczeństwa na tak zwanego lenia na wszystko co nie jest konieczne. Ja sam do mam.
    W sumie wiem jak się czujesz ja też po dodaniu notki zastanawiam się co jest nie tak dużo odwiedzin mało komentarzy. No cóż nie można się poddawać mimo wszystko. ;D
    Rozdział świetny, duuuużo akcji - to lubię. Ach, tylko wydaję mi się, że oni za szybko sobie wybaczają, to takie nienaturalne.
    Mam nadzieję, że się nie poddasz i będziesz dodawać częste notki. Czekam, też aż na innych blogach coś się pojawi.
    Pozdrawiam Paulina.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sorka za błędy pisze z telefonu. Mam nadzieję, że mnie zrozumiałaś. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję <3
    Dzisiaj mam zamiar coś dodac ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. O Dżizas, co ty się dzieje! :D Tyle się dzieje! :D Lecę czytać dalej <3

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony